Matki zazdrość

Otwieram puszkę z kawą i widzę tylko miarkę, która brzęczy przy każdym ruchu.
Wrr….trudno, idę i przynajmniej się przewietrzę.
Jednak zmieniłam zdanie i podjechałam do herbaciarni. Co tam…jak sobie używać, to najlepsze, bo w „mojej” herbaciarni mają również pyszne kawy. Słucham sprzedawczyni, zastanawiam się którą wybrać i ni stąd ni zowąd kobieta, która siedziała przy stoliku,
całkiem elegancka, koło 60tki, celuje we mnie swoimi słowami.

Czytaj dalej

Kawa…

Rzeszów. Hotelowa restauracja. 7.30.
Schodzę jeszcze zaspana, pomimo porannego spotkania z prysznicem i hotelowymi kapciami, które zawsze mnie rozbawiają i wprawiają w dobry nastrój swoją dziwacznością.

-Witam, mogę zamówić kawę?
Kelner: Dzień dobry, właśnie podano.
– Pytam o kawę, nie jej rozpuszczalną surogatkę. O..proszę jaki elegancki ekspres pan posiada. Aż woła.
Kelner: (Uśmiech….uprzejmy bardzo, chwila ciszy.)
…I teraz nie jestem w stanie powtórzyć tego co usłyszałam. Nie wiem też co takiego zrobiłam, że stało się co się stało.

Primo – nadal jestem w szoku…TOTALNYM.

Czytaj dalej

Lubię wielkie maszyny.

– O żeż!!
Co z tym telefonem?! Dlaczego mnie nie obudził?! Złośliwy złom!!Wyskoczyłam z łóżka jak torpeda. A budzika zwyczajnie nie nastawiłam w wieczornym ferworze walki z pracą, z rozmowami, w ogóle z wszystkim. Więc bezpodstawnie go upodliłam tym „złomem”.
Gdy odpaliłam silnik, który warczał na mnie za to, że tak szybko, bez rozgrzania świec rozkazuję mu się obudzić po zimnej nocy zobaczyłam, że nie tylko telefon mi dzisiaj figle płata. Wskaźnik paliwa już nie miał siły się podnieść.