Wszystko co sobie wczoraj w pracy zaplanowałam, zostało zrobione. Nic na potem, nic dodatkowego do domu, wszytko pięknie. I wakacje – żadnych dodatkowych lekcji po etacie. No… maniana!
Kocham takie dni.
Skoro mam chwilkę, to wskoczę do sklepu po koszulę. Hm… zanim wybiorę jakąś… zanim przymierzę…
Trach!!!
Huk wyrwał mnie okrutnie z tego błogiego rozmyślania o sprawie zupełnie błahej.
Serce napuchło w alergicznej reakcji na adrenalinę, aby zaraz skurczyć się do rozmiaru maku. Źrenice zwiększyły swoją średnicę otwierając wgląd w moją duszę, aby w tej samej chwili skupić się do ogniskowej soczewki.
Dokończyłam parkowanie. Wysiadam z samochodu i widzę wgnieciony zderzak w Fordzie po przeciwnej stronie.
Niech to szlag!! Po koszuli!!
Jak to się stało!?
Głupia babo! Blondynko jedna! Całkiem zwyczajnie. Fizyka, twoja nieuwaga… no wielka duppa.
Ciało A działa na ciało B z taką samą siłą, jak ciało B działa na ciało A.
I już! Oj… Newton by cię nie pochwalił.
Czekam na właściciela „ciała B” i już wyobrażam sobie jaką delikatnością będzie się wykazywał udowadniając światu, że płeć piękna (w żadnym wypadku rozważna) nie powinna posiadać prawa do egzekucji egzaminu z bycia kierowcą. ABSOLUTNIE!
Matko… chciałam uciec do domu i schować się pod kołdrą. Nie pamiętam, kiedy ostatnio denerwowałam się do tego stopnia. Aaa… skłamałam. Pamiętam dokładnie: mój pierwszy raz na rollercoasterze spowodował, że krzyczałam w przestrzeń i błagałam, aby przeżyć. Tak – teraz jest podobnie.
Idzie. Jestem pewna, że to on – Newton we własnej osobie. Wytknie mi moją 3 z fizyki, zmiesza z błotem, wpędzi w zakłopotanie…
Ja: Witam. Bardzo mi przykro, ale chyba wgniotłam pana zderzak.
On: Niemożliwe.
Ja: To już fakt… niestety. (Co… ślepy? Może to obcy w powłoce ludzkiej i widzi tylko w podczerwieni. Ale wtedy zobaczyłby wgniecenie jeszcze oddające ciepło po całkiem intensywnym kontakcie z „ciałem A”)
On: Niemożliwe. Mam to od miesiąca. Żona w Tesco…wie pani…
Ja: Eeee…pffff…. nie rozumiem. Wyraźnie słyszałam huk. (Osłupiała muszę wyglądać przezabawnie, bo „Predator” z oczami na podczerwień gapił się na mnie jak rzadko.)
On: Huk? To pewnie ta puszka.
Odwracam się, podążam za jego wzrokiem. Widzę rozgniecioną puszkę i rozbryzgany wokół, spieniony napój bogów w kolorze miodu – ciało C.
Podnoszę głowę w kierunku własnego samochodu i poza tygodniowym brudem nic nadzwyczajnego na nim nie zauważam.
Więc ciało A nie zadziałało na ciało B. To była ekspresyjna i bardzo teatralna wymiana siły z ciałem C.
A ja…
BLONDYNKA
Uwielbiam rollercoastery. Tam wiem, że żyję, bez pomocy wspomagaczy i innych codziennych stresowaczy. 😉
Teraz też je uwielbiam, ale wierz mi, że za pierwszym razem wołałam o pomstę do nieba dla mojego brata, który wyciągną mnie na pierwszy rząd DragonHan-a (35m w najwyższym punkcie, a potem fruuuuu….) 🙂
Ja z pierwszego razu mam pamiątkę w postaci zdjęcia. Na twarzy maluje mi się zieleń w odcieniu szarości. 😉
Hahaha!!! Ja nie mam tej fotki – miałam obłędnie wyprowadzony z równowagi błędnik. Szłam krótkimi odcinkami, każdy w innym kierunku i z inną prędkością. A do tego mój brat ledwo żywy ze śmiechu. Minęłam punkt z fotkami nie zauważając jego istnienia.
Ale z drugiej przejażdżki już mam 🙂 🙂
A tak a propos, przez ostatnie 3 dni stwierdzam, że mój nowy samochód jest za długi w stosunku do mojego garażu. Poczułem się jak facet z kompleksem. 😉
Cane, w powyższym stosunku zabrakło puszki. Jak przechylisz na pewno się zmieści. 😉
Dokładnie – po jej opróżnieniu garaż wyda Ci się dłuższy, a samochód krótszy 🙂
I z przypowieści z życia wziętych i w nawiązaniu do kompleksów:
JA: Jacku, no fajny masz ten samochód. Jeszcze fabryczny wosk na nim błyska oczkiem.
– Ta…. ale ja marzę o motorze.
JA: No tak. Faceci lubią czuć moc między nogami.
W związku z moją branżą, znam podobną przypowieść, dotycząca długości obiektywu.:D
🙂 🙂 🙂
😉 Zamiast puszki rower powędrował do piwnicy.
Biedny rower, teraz będzie jeszcze ciężej na niego wsiąść, bo nie pod ręką 🙂
I tak szybko zrezygnowałeś z piwa?. Jestem niepocieszona.;)
A po puszce, można by było poszerzyć horyzonty i wyburzyć dom z naprzeciwka, stawiając nowy garaż.;)
Z podjazdem 10cio metrowym i taką samą bramą, coby ławo trafić było w razie poszerzenia horyzontów 🙂 🙂
Za pierwszym razem! 😀
Idę się pakować, bo mnie wciąga taka przewrotna dyskusja.;)
Zabierz przewodnik, książkę, kostium, wygodne buty i krem do opalania – wystarczy 🙂
Słońce zawsze wstaje po tej samej stronie, (to w związku z przewodnikiem-mapą).Kostium na plaży naturystów się nie przyda tak jak i buty oraz krem (nie lubię się opalać). Przed wysokimi falami obroni mnie poezja Canego, jak i sam autor, oraz dobre wino.:)
Ha! idąc tym tropem, przypomniałaś mi o okularach przeciwsłonecznych. Dzięki! 🙂
O! Koniecznie zabierz 🙂
Psss – to był dźwięk otwieranej flaszki, nie puszki. Flaszka brzmi straszniej. 😉
Eee butelczyna, okropniej.;)
To jeszcze zależy co w niej jest 😉
Bomba! Zinterpretowałaś odgłos w możliwie prawdopodobny sposób, który okazał się realny, jak ubiegłoroczny śnieg. A ile emocji?:-)
Daj spokój… 🙂 Ja już słyszałam komentarze kolegów z pracy na widok wgniecenia w karoserii. Pff…. niedawno podjechałam pod firmę i wybiegają dwaj kumple mówiąc, że byli pewni, że mam poharatane auto i chcieli, wiesz 🙂 pożałować.
Musiałbyś widzieć ich zawiedzione miny jak nic nie zobaczyli. Jakaś fatamorgana ich dopadła, Łobuzy! 🙂
No dobrze, ale co z tą koszulką? 😉
Nie kupiłam jej tego dnia. Trudno mi kupić dobrze leżącą koszulę, a na dodatek zachciało mi się różowej w białe, takie ok,2mm paseczki. I z wywijanymi mankietami, gdzie są one niebieskie w białe paseczki. Gdzieś wadziłam i zamarzyłam o takiej 🙂
Oj, oj surfowanie po sklepach to dla mnie największa zaraza, a przy tym strata czasu. Nie trawie.
Znalazłam jeden sklep w którym większość ciuchów jest w moim stylu i tam zaglądam, resztę kombinuje sobie sama, bo marki z ciuchami nie spełniają moich marzeń.;)
Jak nie znajdziesz tych paseczków na wieszakach, mogę Ci taką uszyć.:)
OESU!!! Prawdziwą prawdę mówisz?? Szyjesz?? Uszyjesz??
Szyję charakteryzacje do teatru i wymyślne stroje aktorskie. Koszula to prościzna! 🙂
Wymyśl sobie długości i kształty kołnierzyka, mankietów, koszuli a po urlopie wydziargam Ci w dwa dni.:)
Dobrze, Szefowo 🙂
MIŁEGO URLOPU!!!
Ogromne nawzajem! 🙂
Dużo uśmiechu!
Ha ha. Kiedyś, jadąc samochodem usłyszałem dziwny trzask. To był odgłos plastikowej butelki z tylnego siedzenia. Jak się później okazało butelka cała, a na szybie odprysk od kamienia.
Z dźwiękami bywa różnie – one nas oszukują. Obudziły mnie kiedyś szmery w sąsiednim pokoju. Matko, ale miałam stracha 🙂 Zostawiłam na noc drzwi balkonowe otwarte, a że mieszkam na 2gim piętrze, to się tym zbytnio nie przejmowałam. No więc słyszę rano te szmery… z tłuczkiem idę i z duszą na ramieniu… a tam dwa gołębie w pokoju. Hahahaha!!! Śmiechu jeszcze więcej aniżeli strachu 🙂 😛
Niezle, moglas utłuc drobiu. Ja kiedys mialem podobną, zawałową sytuację. Przebudziłem się w nocy i taki w połowie śpiący usłyszałem czyjś oddech za moimi plecami. Tak, jakby ktoś za mną leżał i ciężko, mrocznie dyszał. To był koszmar, bałem się poruszyć. Trwałem tak nieporuszony, sam w 2 piętrowym domu, wiedząc, że za moment umrę. W końccu zdobyłem się na odwagę, przewróciłem na plecy, a tam nikogo nie było. Zorientowałem się, że to mój oddech.
Masakra!!!
Piękne, piękne! 😀 🙂
Kobieto… ile nerwów strawiłam – nie jestem w stanie przekazać 😉
To istna świnia a nie puszka 😉 Mnie tak ostatnio w balona robią sąsiedzi gdzieś tam wysoko. Bo jak można podlewać kwiatki na balkonie w taki sposób że mnie cieknie 10 minut po oknie w kuchni. Chyba chlustając wiadrem, pod kątem. Słońce a ja chciałam parasolkę zabierać.
Innym razem razem odgłos ściekającej wody walącej po balkonie obudził mnie o czwartej rano.
Zdarzyło mi się upuścić wiaderko z wodą na balkonie. Oj… sąsiadka nie była zadowalana 😉
No cóż. Przynosisz wstyd Ślązaczkom takimi wpisami. Robisz z nich idiotki. Tak się nie godzi.
Tak, tak… też Cię kocham.
Wiesz to takie sympatyczne, że poczekałaś na właściciela „ciała B”, miłe że i on potrafił przyznać się do wcześniejszego uszkodzenia. W sumie bardzo cieszy taka normalność (a przy okazji furmanka śmiechu ;))
Poczekałam, ale miałam szczerą ochotę uciec za horyzont…
Primo – Strach przed upodleniem przez predatora.
Secondo – konsekwencje finansowe.
Tertio – Wstyd.
Ale stawiłam czoło „niebezpieczeństwu” i… na samą myśl się śmieję 🙂 🙂
Cieszę się, że przestałaś dawać tłumaczenia po brytyjsku. To było takie pretensjonalne. Prowincjonalne. Jakbyś chciała dowartościować się, pokazać że jesteś światowa. Lepiej napisz jakiś tekst po śląsku. O familoku, chliwiku, placu,hasioku – miejscach w którym wzrastałaś. To będzie takie naturalne i prawdziwe. Możesz zadedykować ten wpis mnie, jeśli starczy Ci śmiałości.
Nie tłumaczyłam ostatnio, ale pewnie jeszcze będę – to zależy czy się o to upomną. Bo tłumaczenia były specjalnie dla kilku osób, zatem nic tu z prowincjonalności. I wierz mi – ja znam swoją wartość.
Propozycja ciekawa… ino że jo fest krótko mjyszkałach w familoku. Ja… do Omy łaziłach, tam boł i ańfar i hlywik i plac ze zadku jak na familok przistało. Łobadom – może coś sie z tego urodzi 🙂
No widzisz, jaki uczciwy. A mógł wyludzic od Ciebie kasę.
Mam nadzieję, że w końcu bym się zorientowała 🙂
I za to Cię lubia. Wszystkie baby z gorolyji już by się obraziły i dostały hercklekotów.
Kowaloovo udanego urlopu i pamiętaj faceci wolą blondynki ;)) ja brunetka Ci to mówię 🙂
Dziękuję. Na prawdziwy urlop to za ok. 2 tygodnie wybywam 🙂 🙂
czyli za 13 dni 😛
pamiętaj, aby puszek nie rzucać gdzie popadnie 😛
Może 15… okaże się. I mam zamiar pić z kufli 🙂
Teraz sprawdzę co znaczy numerologiczna 15tka 😉 😛
Cokolwiek znaczy, znaczy dobrze, bo to początek urlopu 🙂 🙂
Tak trzymać 🙂 Wczoraj spędziłem trochę czasu ze zwariowaną osobą acz bardzo mądrą… i miło było patrzeć jak płynie przez zycie, bez żadnego uścisku 😉
Uwielbiam wariatów… dają inspirację, siłę i dobrze wpływają na innych 🙂
Bardzo trafnie Kowaloova 😉 Zgadzam się w pełni i nawet trochę więcej 😉
Odarciuch… a Ty jesteś wariat? 🙂
Sama to oceń, bo może nie dla wszystkich jestem taki sam 😉
Poczekam z oceną, za mało Ciebie znam 🙂
Ależ prosze bardzo, chociaz ocenianie jest szkodliwe dla oceniajacego 😉 ale pewnie nie to miałas na myśli jak znam (oceniam) Ciebie 😉
I to jest fajny temat ocenianie, w którym teraz bardzo tkwię, a niesie on za sobą niesamowite efekty 😉
Pozdrówka
Czyli nie tylko we śnie można naprawdę przeżyć coś, co nie wydarzyło się naprawdę 🙂
O! Trafne określenie 🙂 Na prawdę mi się spodobało!
Z pozdrowieniami parę ciekawych dźwięków 🙂
Witam!
Wypoczęłam, odetchnęłam… pourlopowałam się…
Witam i za nutkę dziękuję 🙂
Witaj 🙂
Tak… witam na powrót na blogu 🙂
To po jednym…, hm? 🙂
A jak! TOAST!!! 🙂
Dlaczemu nie 😉 Wszak to nalezy do przyjemności. Tu ucieczka jest niewskazana 😉
To szampan, wino, czy koniak?
Proponuję zacząć od lampki wina, a potem schodami w górę 😉
A nie boisz się, że jak tak w górę podrepczesz, to w końcu będziesz tak wysoko, że strach Cię ogarnie, aby spojrzeć w dół?
Jak będą kolejne schody to przecież się nie obejrzę 😉
Czyli w górę bez oporów 🙂
Przecież wszechświat jest ograniczony tylko naszym strachem, niewiedzą, niewiarą… Pani Aniu 🙂
Panie Marku, ale ja wiem, że nic nie wiem.
Więc jak… już żadnych szczytów nie zdobędę?
Przecież zdobywasz 😉
🙂 🙂
Skąd Ty to wszytko wiesz? ? 🙂 😛
A sam nie wiem nic. To tylko moja intuicja.
Podzielisz się? 🙂
Moją intuicją? Jak? Podpowiesz?
Hm… wyobraź sobie, że ostatnio jak jej nie słuchałem, bo przeszkadzała mi chwilowa emocja, to ponosiłem porażkę. Jak tu w intuicję nie wierzyć. To mi się zdarza nagminnie.
Nie podpowiem – liczę na Ciebie! Ja chwilowo mam awarię 😦
A ja takie wyurlopowany, wyciszony, nieprzeciążony jestem 😉
Wiem jedno, że zawsze sa rozwiązania, tylko albo je znamy, albo nie
Też jestem krótko po urlopie, więc o co chodzi?? O co??
Serwis potrzebny!
Myślę, że nic złego się nie dzieje. Jak człowiek daje czemuś nadmierne znaczenie to i emocje są silne. Tylko tyle
Tylko.
Albo ja się nie znam. Takie są moje doświadczenia.
Więc „tylko” to wszystko 🙂
Ależ masz przygody, kobieto! 😀
Ech… ostatnio rzadziej, ale fakt 🙂 Bywa zabawnie 🙂
i jak tam urlop ? wypoczęta ?
Heloł 🙂
Właśnie wróciłam – wczoraj 🙂
Dziękuję i witam!!!
Zaraz blondynka, ja co chwilę rozjeżdżam jakieś puszki, a ciemna jestem;)
Hie.. hie… od razu mi lepiej, że sama w swoich jazdach po przeszkodach nie jestem 🙂
pEEs
Witam Victorio 🙂
dla Ani 😉 z wielką pewnością, że do przypadnie do gustu 🙂
Twoja pewność zaczyna mnie onieśmielać.
Oczywiście masz rację 🙂
wpakowałem się nieźle, bo nie lubię mieć racji i próbuję często od tego uciekać 😉
Hej… ale jak? To wolisz być w błędzie?
A… a… pewnie lubisz po „nieracji” być wyprowadzany z błędu. Tak, tak – to zawsze powód do fajnej rozmowy 🙂
Z kawą w tle? 😉 Jest dłuższa. To fakt 🙂
Oczywiście. I z ciastkiem… i zapewnieniem na jutro… i z obietnicą na więcej 🙂
Z dwoma ciastkami, ja też zjem 😉
A może z całym tortem, tacą pralinek, a na koniec z winem!!!
..i masz ci babo placek – znowu wino 😛
Pralinki? Mhm, lubiłem 🙂 Już jakiś czas wina nie piłem. Ostatnio to tylko nalewki mi wchodzą… dobrze 😉
Placek? Z owocami i owszem 😉
Brzoskwinie na nim??
Będą mile widziane 🙂
Jej… z glazurą cukrową… uhm…
Trudno, uznam to za grzech… i wtedy będzie smacznie i miło 😉 😛
Powiem Ci, że właśnie i dopiero co doznałam szoku,ogromnego zawodu, niespełnienia nadziei… i tak – jestem skłonna do takiego grzechu.
Zakiełkowało i wyda plon czy przeszło obok, hm?
Jakie słodkości uwielbiasz?
Jest mi źle. Calikiem zwyczajnie i banalnie – ŹLE.
Lubię Ferrero, gorzką czekoladę, serniki, tarty z owocami, poezję i teatr.
Seabear grają ciepło
Jak mi źle to wychodzę z siebie, staję obok, przyglądam się…. i najczęściej oceniam, że za dużo dałem emocji w ocenę. Często pomaga. A jeśli nie, to uczciwie sobie mówie dlaczego mi źle. Też pomaga. Jednak to mój sposób 😉
Trochę zainteresowanie nam się pokrywa 😉 chociaż jestem mniej słodki 😉
Gorzką polecam z kardamonem i kawą. Mniam
Gorzką powinnam wymienić na pierwszym miejscu. Królowa.
Dziękuję – próbowałam stanąć obok, ale nie pomaga. Widocznie muszę odejść nieco dalej.
Albo zwyczajnie nie robić nic. Niech emocje sobie pobędą, jak muszę pobyć.
Zobaczę… przekonam się…
😉 ważne by ich nie karmić żadną w
„walką” a znikną
Ale wiesz co… chcę walczyć – otóż cały ambaras.
Tak mam. Droga pod wiatr moim szlakiem.
„Walczyć” można spokojem, zrozumieniem, cierpliwością, sprytem itp. Te cechy są najmniej niszczące 😉
Spokój – to ładnie brzmi w twoim wykonaniu, mimo że nie znam twojego głosu.
Wiesz, że ja inaczej słyszę swój głos, niż inne osoby. Podpowiedzi nie będzie 🙂 Spokój to moja cecha przewodnia – do tego się mogę przyznać
A czy to zaraźliwe? Może nie powinnam brać szczepionek? 🙂
Nie, tak jest z kazdym człowiekiem. Nic nie bierz. Pralinki ewentualnie są bezpieczne 😛
Tiaaaa… pralinki… 😀
Noo, to takie coś towarzyskie co podnosi nastrój… 😉
A i owszem.
DziĘ dobry 🙂