Stolen dance

W piątek miałam już zaplanowany kolejny tydzień i wszystko dopięte na ostatni guzik, aby w sobotę mieć zupełnie wolne i poświecić się totalnemu ‚nicnierobieniu’ (uuu…już widzę jak p.Miodek kiwa głową, na to moje słowotwórstwo). To znaczy nadchodzący tydzień był już obsadzony w spotkania, pracę, treningi i milion innych rzeczy, w tym nawet kontrolę u dentysty (bo coś mi się szczęka zsuwa ostatnio 😛 ). Zastanawiam się czasami, czy jeśli ja nic nie planuję tak na prawdę, a i tak mam zawsze kapownik zapisany na tydzień do przodu… takie minimum oczywiście… To co wtedy gdybym planować zaczęła (pogłaskałam właśnie swój terminarz)? Czy wtedy musiałabym zacząć w torebce nosić tablet (lans jak ta lala), bo w kapowniku brakowałoby miejsca (i znowu kredyt na lewy dowód). A może na allegro znalazłabym prywatą asystentkę (opcjonalnie asystora: 180cm wzrostu, 90kg, brązowe oczy… no ok, ok… już… to taki opis z e-buy, a nie moje widzi mi się). Czytaj dalej