Kocham lewą czwókę / I love the fourth tooth

Od kilku tygodni myślę o wakacjach.  Ale nie takich jak zawsze – intensywnych, zwariowanych i poznawczych.
Nie… nic z tych rzeczy, a raczej o coś w stylu niemieckiego emeryta. Zwyczajnie mam ochotę na słodkie lenistwo w splendorze hotelu z własną plażą, apartamentami z widokiem na morze i podziemnym spa czynnym całą dobę. Wspomnę jeszcze o przystojnych kelnerach, bibliotece ze zbiorami wielojęzycznymi i oczywiście kilkoma restauracjami tematycznymi. A wszystko to najlepiej w pakiecie all inclusive za 700zł/os.
Za dobę 🙂

Zaglądam do portfela i widzę jakieś drobne. Ech…dlaczego bankomaty są wszędzie, ale akurat nie tam gdzie ja przejeżdżam? Pamiętając, że mam dzisiaj wizytę u swojego fizjoterapeuty (czyt. dalej cudotwórca lub szaman) musiałam zaopatrzyć się w gotówkę jeszcze rano. Po pracy byłby to wyścig z czasem, który pewnie i tak bym przegrała. A że na dodatek bolał mnie ząb (a niby takie ładniusie i białe są) to perspektywa dokładania sobie stresującego pospiechu nie rysowała mi się różowo.
Za dziesięć czwarta byłam już w poradni i usiadłam w wygodnym, białym fotelu czekając na swoją kolej. Rozglądałam się jak zwykle wokół. Tyle że narastającym bólem zęba, od dygresji do dygresji doszłam do wniosku, że wcale nie powinnam tu być. To znaczy powinnam, ale z innego powodu. Przecież kolano mi już mój cudotwórca naprawił, więc nie powinno mnie boleć. Cóż… nie ma przecież znaczenia, że synek podczas zabawy wygiął mi je pod dziwacznym kątem. Skoro naprawione, to naprawione. Hm… ten szaman wcale nie jest taki dobry jak mi się wydawało. No ale niby w jaki sposób miałby tak ładnie się tutaj urządzić? Chyba nie za zwrot z podatku.
Stop! Uspokój się babo! Pomyśl o czymś miłym, zabawnym. On jest Bogu ducha winien…
Miłe…co jest miłe i zabawne? A… przekątna i jej związek z kołem!! Tak… To krótkie stwierdzenie mojej przyjaciółki zawsze rozkłada mnie na łopatki. Zawsze! Więc zaczęłam to sobie powtarzać i przypominać wspaniały wieczór z przyjaciółmi w Malinowej.
Po czterdziestu minutach uciskania, wyginania, mojego „ała, już dosyć” i w międzyczasie rozmów na tematy różne z habilitowanym szamanem, po pięciu fakultetach, w ślicznych okularkach RayBen i na dodatek mojego rówieśnika (co mi strasznie imponuje, bo TAKIE osiągnięcia naukowe w tak młodym wieku… czapka z głowy!) od zadań specjalnych ząb nadal bolał. Mało tego – bolało mnie teraz wszystko i z ledwością wstałam z kozetki, aby zaprezentować swoją drżącą rzeźbę ciała w sportowej bieliźnie (w pracy się przebrałam, aby… no… wiadomo, koronki to tak średnio się moim zdaniem na taką „randkę” się nadają).
– Hm… proszę się przespacerować.
– Tracę równowagę.
– W drugą stronę, po większej średnicy.Ząb postanowił ewidentnie przypomnieć mi o swoim istnieniu i poczułam szpilę aż w oku. Ogłuchłam na sekundę. Szybko przeanalizowałam pozbycie się problemu raz na zawsze. Nitka? Kleszcze? Dynamit?
Ciekawe jakbym wyglądała bez czwórki prezentując swój soczysty (jak to ktoś nazwał) uśmiech.- Słucham?
– Niech pani przejdzie po większym kole, czyli…
– Nikt nie musi mi tłumaczyć co to jest przekątna koła!!

Pięć lat technikum, świadectwo z paskiem. Sześć lat studiów, stypendium…
… i przekątna koła!!

Urlop wskazany.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I am thinking about holiday form a few weeks. But not about my usuall holiday –

intensive, crazy and sightseeing. None of these things. Rather some kind of German pensiuner’s vacation 🙂

I simply want to bask in the splendor hotel with its own private beach, huge apartments with views for the sea and finally underground spa wchih is still avaliable. I just mention about handsome waiters, a library with multi-lingual books collection and of course several themed restaurants. And all of those should be the best all inclusive package for 700$/person.
By one day check in 🙂

I looked into my wallet and I saw only some change. ‚Why all ATMs are there everywhere but not on my way? Why?’ I remembered about appointment with my phisioterapeutist (read forward shaman or magician) which was not for free. So I had to stock up on cash in the morning. After noon and after work it would have been a race against time which I probably would have lost anyway. By the way, my teeth hurted me terrible (no metter how strong and white it looks) and the prospect of stressing rush didn’t look pink.
At ten to four I was already in the clinic and I was sitting in a comfortable white armchair  waiting for my turn. I was looking around as usual. Exception was that increasing toothache. From digression to digression I came to the conclusion that I wasn’t supposed to sitting there. Well… that was supposed to but for a different reason.
The shaman had repaired my knee before, so it shouldn’t hurt me anymore. I don’t think if the fact of unnatural bending my knee by my babyboy is imprortant. No, I don’t think so 🙂 Once fixed, it’s fixed. Hm… the shaman is not as good doctor as I thought. The question is how did he get money to arrange so nice the clinic? No doubt about tax return…
Stop! Calm down! Think of something nice and funny. He’s innocent!
Nice… what is nice and funny? I know… diagonal and its connection with the wheel! So… This short statement of my friend always makes me fun. This is my manta for bed mood. Always! So I started to repeat this and I reminded a wonderful evening with friends in Raspberry Rstaurant.
After forty minutes of compressionning and bending my body, after my „Ouch, enough, please stop” and after meantime discussions with this habilitated shaman wearing lovely galsses RAYBEN and finally with my peer (what I’m very impressed with, because of HUGE scientific achievements at such young age… respect!), after all of that my tooth still hurted me. Nay, every part of my body hurted me and I was barely able to got up from the couch to show my trembling body.

– Hmm … walk please.
– I’m losing my balance.
– The other side, by the larger diameter.

The tooth evidently decided to remind me of its existence and I felt a pin in my eye… I was deaf for few seconds.
I did fast analysis how to get rid of the problem once and for all. Thread? Ticks? Dynamite?
I wonder how would I look like without this tooth?

– Pardon?
– Try walk around bigger wheel, the …
– Nobody needs to tell me what is the diagonal of wheel!

Five years at technical school… six years at university, scholarship …
… and diagonal of wheel!

Holidays indicated.

142 thoughts on “Kocham lewą czwókę / I love the fourth tooth

  1. ładnie CI ta pseudo cięciwa wyszła. Tak z lotu:D
    Szkoła pitagorejska powinna zostawić podwojenia sześcianu, kwadraturę koła, a nawet trysekcje kąta i zając się przekątną koła. To dopiero wyzwanie!:P

    Dzień dobry. Jak Twoja czwórka?:>

    • Den dobjy… jesce jom mam 😉
      Lekarstwo wpakowane, po 6 godzinach przestało boleć.
      A na fotelu, mimo ostrzyku znieczuleniem, podwójnym, ledwo zachowałam przytomność. W życiu nie czułąm takiego bólu. Normalnie never ever!

  2. A propos „przekątnej koła”…Pamiętam jak w ostatniej klasie podstawówki, moja matematyczka usiłowała pokazać wybranej grupie uczniów że nie jestem kompletnym matematycznym idiotą i zasługuję na semestralną piątkę. Robiła tak nie tylko z permanentnej wiary w moje możliwości-była również przyjaciółką mojej matki.:) Rzecz działa się w klasie pełnej widowni (sami najlepsi kumple) a zadanie za które zabierałem się stojąc przy tablicy było tak proste że rozwiązałby je przedszkolak podczas leżakowania. Geometria. Miałem wskazać przyprostokątną lub przeciwprostokątną. Nie miałem pojęcia o czym do mnie mówiono..Wściekła matematyczka narysowała trójkąt, pokazała na niego palcem i pyta:
    -Wyobraź sobie że to ściana i drabina. Które jest które?
    Pokazałem…No i wyszło na to że ściana opiera się o drabinę…
    Nie miałem tej piątki, tylko czwórkę. przyjaciółka przyjaciółce wytłumaczyła to później.
    -Robiłam co mogłam Krysiu, naprawdę…No ale nie dało się…
    🙂
    Dzień dobry:)

    • Hehehe… mały Euklides 😉

      Ja kiedyś na fizyce zostałam wywołana do tablicy i poproszona o napisanie wzoru na ładunek elektryczny. Rzecz jasna nie byłam przygotowana i nie miałam pojęcia co mam naszkicować.
      Zdenerwowana nauczycielka mówi:
      – Napisz q!
      Więc narysowałam Q na zielonej tablicy.
      Wściekła się okrutnie i krzyknęła:
      – Napisz małe q.
      W panice odwróciłam się do tablicy i napisałam małe Q (tyle że jedynie rozmiar czcionki zmniejszyłam).

      🙂 🙂 🙂

      Dzień dobry!

    • O widzisz, więc jednak jak myślałam o dynamicie, to nie było to takie tam cosik – był sens 😉
      Tylko 5ki nie widać, a 4kę tak. Więc z taką luką w uzębieniu byłoby NAJS 😉

  3. Współczuję, normalnie całkowicie szczerze, z powodu bólu zęba i kolana, ale nie do końca mogę pisać, bo mnie chichot (przepraszam) ogarnia… 🙂 Świetnie napisana obserwacja ciała! Super etiuda! Bardzo podoba mi się Twój styl. Koniec

      • Nie wiem czy dałabym radę z cudzą mocą. Może bąbelki z tego upojenia uderzyłyby mi do głowy i zamiast być sobą, stałabym się nie sobą. Taką niefajną Kowaloovą co ma muchy w nosie.
        Nie… dziękuję.
        Niech Moc będzie z Szamanem 😉

      • Ciekawe tak w ogóle na ile my wszyscy jesteśmy sobą, a na ile produktem wychowania, szkolnictwa, społeczeństwa, mody czy tam takich innych 😉 Szaman natomiast ponoć (bo nigdy nim nie byłem) jest jak najbardziej naturalną postacią, taką jakby nieprzetworzoną matrycą

        Niech moc będzie z nami 😉

        i jeszcze jedno: Pani ma zawsze rację 🙂

      • Ostatnio rozmawiałem ze znajomą J. 😉 i powiedziałem, że od 2-3 tygodni nie wiem czego ja chcę i jaką drogą dalej iść. I jeszcze to, że wiem ponad wszelką wątpliwość, że wracać do pewnych spraw nie chcę. Na to ona, że można robić nawet koła (nie wiem z jaką przekontną 😉 ) po to by wrócic do tego samego miejsca i wtedy spojrzeć na wszystko inaczej (to tego na inną okoliczność), więc jako takiego mylenia się nie ma i tak samo nie ma uniwersalnej prawdy. Człowiek widzi i rozumie tyle, na ile jest gotowy 😉 Pani Czwróko 🙂

      • Ale można by z tego wyciągnąć pochopny wniosek, że wszyscy jesteśmy nieomylni.
        A przecież ludzie popełniają błędy. Nie… inaczej… podejmują decyzje, których konsekwencji nie chcą ponosić, bo nie tak to miało być. Analizują, co by było gdyby… i tak trafiają do punktu wyjścia i pada zdanie: „To był błąd. Muszę wyciągnąć wnioski na przyszłość”. Czy takie popełnianie błędów, które nie są błędami otwiera nam oczy?

      • Ludzie popełniają błędy, bo mówią żałuję, mówią zrobiłbym inaczej… ale czy w tamtej chwili myśleli tak jak teraz? Z pewnością nie. Takie mam przeczucie. Swiadome niszczenie siebie lub innych jest złem!
        Otwiera nam oczy wszystko to co zachęca/zmusza nas do analizy.
        Myśle, że Ty bardziej piszesz o robieniu „zła”, o „bezmyślym” postepowaniu, a ja raczej skupiam się na drodze przez swoje losy i ewolucję. Oczywiście mogę z całą stanowczością powiedziec, że zrobiłem dużo błędów, ale nie wynikały one w większości ze złośliwości, ale z braku wiedzy 😉

      • Nie, nie pisałam o celowym robieniu zła, ani bezmyślnym postępowaniu. A tym bardziej o świadomym, destrukcyjnym wpływie na innych. Takiego czegoś podejmują się tylko degeneraci! Myślałam raczej o podjętych krokach i konsekwencjach, których nie chcemy, nie przewidzieliśmy i chcemy takowych uniknąć na przyszłość. Jak z przeziębieniem – źle oceniłeś warunki pogodowe i za lekko się ubrałeś, a teraz masz gorączkę.
        …Następnym razem ubierzesz się cieplej.

      • W soboty też, ale po 18ej 😉
        Poranki mam mistyczne, wieczory z uśmiechem. Tak w wielkim skrócie 😉

      • Jeśli ma się dużo wolnych dni, to nie trzeba nigdzie rano gonić. Można wtedy wszystko robić w spokoju, można celebrować przywitanie dnia 😉 i on nigdy zły nie będzie 😉

      • Działać można i trzeba, bo ruch to przypływ energii, to życie, to emocja 😉 Mimo wszystko nie lepiej mieć, niż dążyć, hm? Np. mieć radość, zdrowie, szczęście i co tam sobie jeszcze życzysz. Mieć to jakby już być, być w pełni… albo jak się nie znam

      • A w ogóle to faktycznie – na ile każdy jest sobą?
        Myślę, że nawet szaman jest produktem społeczeństwa, w którym żyje. Bo w końcu to ono go wybiera wg. swoich kryteriów. A nie oszukujmy się – żyjąc w pewnym otoczeniu każdy zna i ciągle poznaje jego kryteria i też według nich się rozwija (lub na przekór im).
        Więc… tak czy tak, nie ma ‚dziewiczych’ osobowości.

      • Nie ma dziewiczych osobowości i szaman o tym wie… i dlatego robi wszystko, aby wyjść poza „swój” umysł by ominąć wszelkie progarmy i kody.

      • Tak, jednak nie mogę zweryfikować ich wiedzy. Mój stopień rozwoju jest zwyczajnie za niski 😉
        Głównie znam szamanki, bo kobiety mają lepsze mozliwości 😉 Pewnie teraz nie będziesz chciała zaprzeczać 😉

      • Nie podpuszczam Cię, ja raczej do dyskusji wprowadzam żartobliwe zabarwienie. Jak nie znasz się na kobietach, to pewnie znasz się na mężczyznach i ich właściwościach, więc chociażby poprzez ten kontrast możesz odp na moje pytanie 😉

      • Tyle, że ja nie powiedziałam, że na kobietach się nie znam. Nie znam się na szmankach/szamanach i na ten temat widza moja to carte blanche.
        Chociaż znać się na kobietach? To w ogóle możliwe? 🙂

      • Nie, ale może wiedzieć tyle, że mają więcej wrażliwości i silniejszą intiucję, a to dobre cechy do szamanizmu i innych mechanizmów, z którymi nauka jeszcze sobie słabo radzi.

  4. Na FejsBuku zapytała się mnie znajoma, co wspólnego ma klip, który umieściłam w tym poście z treścią historyjki?
    Otóż wspólnego ma tyle, że tak jak na tym klipie postępują w akompaniamencie łagodnego i z lekka psychodelicznego głosu główni bohaterowie, tak ja miałam zamiar postąpić ze swoim zębem.
    Fakt – powinnam wyjaśnić nawiązanie już na początku.
    Niemniej przyszło mi właśnie na myśl coś innego… dlaczego ludzie (ja też 😉 ) uosabiają członki ciała, przedmioty i tp.?

  5. A propos bólu zęba to przypomniała mi się historyjka chyba z Gogola albo innego jego pobratymca,, jak jakiś carski urzędnik zwierzał się, że miał bandaż na chorym gardle i mu się zsunął na kolano…. hmmm… różne rzeczy się ludziom zdarzają…

  6. Weź mnie na takie wakacje, choćby w jednorazówce z Tesco xD Mnie też czeka na dniach obowiązkowa wizyta u fizjoterapeuty. Sypie się. Mam nadzieję, że nie ze starości 😛

  7. Moje plany i mój apetyt na wypoczynek to raczej głusza i spokój, np. leśniczówka w puszczy z jogą, masażami, zdrowym lekkim jedzeniem, spacerem itp 😉

    • A mnie właśnie chodzą emeryckie wczasy po głowie… Tylko który bank obrabować na takie ekskluzywne, że aż splendoru człowiekowi dosyć by było po tygodniu.
      Jeszcze na takich nie byłam. Chociaż ta głusza i spacery z masażami w międzyczasie…uhmmm… ważą się losy mojego urlopu 😉

      • Jam lipiec pracować jeszcze. Jam wrzesień na horyzoncie widzieć. Ale… ale mnie dzisiaj mój Szaman o festiwalu teatrów ulicznych powiedzieć i strasznie mnie zaciekawić tym faktem.
        Tylko jak mam szefom moim o tym oznajmić? Hm… może jak z ofiarą przyjdę, to urlopa udzielą 🙂

      • Ja swój wrzesień (żagle) przełożyć chyba na październik (dłuuuga głodówka). Gitesowy ten szaman Twój 😉 Idź, nie odkładaj. Do szefa przemów słowami i nie zapomnij uzywać tych magicznych „proszę”, „bardzo bym chciała” 😉

      • „Przemów słowami” mi się bardzo podoba 🙂
        Postaram się ładnie wysłowić, skoro mam przemówić.
        W końcu podanie na papierze nie ma takiej mocy 😉

  8. A ja mam tak dość wszelkich atrakcji, że obecnie atrakcją nazywam leniwe leżenie na kanapie i wgapianie się w sufit martwym wieprzem. Jedyne zajęcie jakiemu się oddawać mam ochotę to pukanie w prawy, dolny róg tabletu aby przewinąc stronę w czytniku ebooków, no i ewentualne sięganie lewą ręką (ale bardzo niespieszne) do miski z truskawkami. pOZDRAWIAM ale leniwie, oczywiście.

    • Słodkie lenistwo 🙂 Też nie pamiętam co to i chyba stąd moja potrzeba nicnierobienia i zasmakowaniu luksusu po wielu miesiącach ciagłej bieganiny, załatwiania spraw, utrzymywania hacjendy w jako takim porządku i w ogóle „miecia” wszystkiego na głowie. Ale… ale to nie narzekanie. Ja kocham swoje życie i wszystko to robię ze swoim (jeszcze nie szczerbatym) uśmiechem 🙂 Tylko, że trochę wolnego chyba bym już potrzebowała… 🙂 🙂

    • szczoteczek do zębów nie było to i po co zęby 😛

      kiedyś pojechałam do kumpeli, a ta zafundowała mi wycieczkę obok jej domostwa do zamku Książ…. no i tak sobie idziemy tym parkiem w stronę zabudowań a ona mnie pyta: a Ty wiesz dlaczego te damessy wachlarze miały i tak nimi (tutaj napisze kulturalniej) napieprzały nimi na lewo i prawo jak ten motyl skrzydłami? widząc moja minę typu „I don`t know” odrzekła : bo skubane zębów nie myły …. a tak jakoś mi się przypomniało w związku z zębami /napisała i palcem policzyła ile ma… matuchno! palców jednej ręki nie starczyło!!/

      • Ożeż! Toć to przypomina mi opowiadanie mojej wychowawczyni z technikum. Mianowicie o damach w sukniach wielowarstwowych ze ściśniętymi gorsetami.

        – Po co tyle warstw?
        – Dla mody.
        – Jak to prały?
        – Nie prały – w między-warstwach halek nosiły damy owe pudełeczka ze słodyczą w środku.
        – Po co? To powodowało, że były czyste?
        – Nie. To przyciągało zagnieżdżone robale, które grzęzły w tym miodzie, a które w pięknych sukniach mieszkały.
        A tfu!!! A tfu!!!

      • jak do kompletu dodamy zamiłowanie całego dworu Ludwika XIV do peruk, i te słynne młoteczki zwisające z damskich nadgarstków, służące do zabijania wszy, to zaczynam się zastanawiać jak to się stało, że ludzkość nie wymarła. Fuj:D

  9. Ludzie działają różnie, odreagowują różnie i różne konsekwencje swoich czynów ponoszą. Toteż wiem… boli mnie ta świadomość… ledwo daję radę, bo zdaję sobie sprawę, że sama sobie jestem winna.
    Emocje – kobieca domena.
    Pod wpływem takich właśnie, a nie mając na nie wczorajszego wieczoru panaceum, zrobiłam coś, w co samej trudno mi uwierzyć. Nawet wczoraj rano nikt by mnie nie przekonał, że to się może wydarzyć.
    Konsekwencje.
    A teraz czekam, aż ktoś wyjmie pomocną dłoń. Przytuli, pożałuje i podmucha… opatrzy rany i poczyta do snu. Morfina potrzebna. No… może padolten wystarczy.

    …już nigdy (never ever) nie będę prasowała. Mam odciski na dłoni!

    Kto…kto i czy w ogóle mnie pocieszy??

    Dzień dobry 🙂

    • Też nie będę prasować 😉
      „Ulicą szedł pijak z pęcherzami na obu uszach. Przyjaciel zapytał go, co się stało, skąd się wzięły te pęcherze.
      „Moja żona zostawiła włączone żelazko, więc gdy zadzwonił telefon przez przypadek właśnie je podniosłem”.
      „No dobrze, a co z drugim uchem?”
      „Ten piekielny głupiec oddzwoniłdo mnie”

  10. „Ludzie działają różnie, odreagowują różnie i różne konsekwencje swoich czynów ponoszą”
    Czasami nie działają, co okazuje się zbawienne 🙂
    „… że sama sobie jestem winna”
    Wina przyciąga karę! Nie można tak myśleć
    „Emocje – kobieca domena.”
    Fajne są 😉
    „…zrobiłam coś, w co samej trudno mi uwierzyć”
    Moze były złe założenia, stąd niewiara
    „A teraz czekam, aż ktoś wyjmie pomocną dłoń.”
    Musi być ciepła i bez odcisków od narzędzi śmierci? 😉
    „Kto…kto i czy w ogóle mnie pocieszy??”
    :*
    „Dzień dobry”?

    🙂

Dodaj odpowiedź do Justyna Anuluj pisanie odpowiedzi