Matki zazdrość

Otwieram puszkę z kawą i widzę tylko miarkę, która brzęczy przy każdym ruchu.
Wrr….trudno, idę i przynajmniej się przewietrzę.
Jednak zmieniłam zdanie i podjechałam do herbaciarni. Co tam…jak sobie używać, to najlepsze, bo w „mojej” herbaciarni mają również pyszne kawy. Słucham sprzedawczyni, zastanawiam się którą wybrać i ni stąd ni zowąd kobieta, która siedziała przy stoliku,
całkiem elegancka, koło 60tki, celuje we mnie swoimi słowami.

– Przyszła taka, w białym płaszczu. Gawędzi i pewnie nie pracuje, bo o tej porze normalni ludzie harują.

Szok! Ale spokojnie, każdy ma prawo do własnego zdania. Niekoniecznie na głos i przy obiekcie swoich drwin, ale co tam… zaraz wrócę do pracy i napiję się mojej pysznej kawy.

-Jakiś naiwniak na nią pracuje…utrzymanka pewnie.
-Dzień dobry. A Pani się nazbyt nie nudzi? Nie każdy ma przyjemność o 13tej w kawiarni umilać sobie czas.
-Nie tylko ja tutaj jestem.
-Mam przerwę. (Hola…stop…zaczynam się tłumaczyć obcej kobiecie)
-Od czego…chodzenia po sklepach?

…No to miarka się przebrała! Muszę szybko stąd wyjść albo stanie się jej krzywda! ONA mnie atakuje! Ale…chwila…mam uciec? Dosiadam się na sekundę z gotującą się w skroniach krwią. Kontakt…kontakt z ludźmi rozluźnia atmosferę.

-Co takiego zrobiłam, że od razu mnie Pani nie lubi? Pierwszy raz mnie to spotyka.
-Nic takiego nie powiedziałam. Po prostu głośno myślałam.
-Więc skąd takie myśli na mój widok?
-Czekam na syna. Od godziny. Byliśmy umówieni na 12tą.
-Nie pojmuję co to ma wspólnego ze mną.
-Od rana wybiera pierścionek dla NIEJ… mojej przyszłej synowej. Chciał mi go pokazać jako pierwszej.
(Nie użyła JEJ imienia)
-Cudownie. Tylko po co ten atak na moją osobę. Z powodu spóźnienia?
-Ona jest do Pani podobna. A ja czekam z JEJ powodu.

Płacę.

– Kawę dla Pani poproszę.
A płaszcz jest ekri.
Do widzenia.

..już się uśmiechnęła 🙂

32 thoughts on “Matki zazdrość

  1. … podobała mi się odpowiedź pewnej pani na przyjęciu w Warszawie…
    -proszę pana ja skaończyłam ostatnio skrócony kurs asertywność, ale jak pan nie przestanie to dam w mordę…/zaczerpnięte z książki Jerzego Gruzy/
    myślę, że naTwoim miejscu zastosowałbym jakąś zgrabną tranmutację powyższego…
    ps. mam to szczęście od matki natury, że panuję nad swoimi nerwami i znikomo denerwuję się

    • Oj… miałam ochotę na sprawdzenie jaki jest promień mojego zamachu. Oj, miałam. Szybka kalkulacja pokazała, że wystarczający. Całe szczęście zdałam sobie spawę, że to moja ulubiona herbaciarnia i nie chcę mieć w niej statusu persona non grata 🙂

  2. Nikt nigdy jeszcze nie zrobił mi awantury z powodu podobieństwa do kogoś…To mogłoby być interesujące zważywszy na moją zwyczajową reakcję na niesprowokowany atak:)Twoja odpowiedź jest uroczo łagodna, bardzo mi się spodobała, bo w tej łagodności dało się wyczuć nutkę asertywności.
    Muszę to napisać. Kapitalnie się czyta Twoje notki.To jeden z niewielu kobiecych blogów, nowych blogów na które zajrzałem i wychodząc czuję nieodpartą chęć na powrót.
    Pozamiatane.
    Masz nowego czytelnika.:)

Dodaj odpowiedź do kowaloova Anuluj pisanie odpowiedzi